1906: Opis wsi Golenhofen wg Schwochowa

„Ansiedlunsgdorf Golenhofen” to wydana w Lesznie w 1908 r. dla potrzeb patriotycznego nauczania szkolnego broszura, opisująca dzieje niemieckiej kolonizacji na wschodzie. Co dla nas ważne, jest tam rozdział o niemieckiej wsi wzorcowej w Golęczewie.

Jest to barwny reportaż z wizyty H. Schwochowa, odbytej w naszej wsi najprawdopodobniej latem 1906 roku. Książeczka tworzyła zestaw z dużą (70 x 100 cm) grafiką, przedstawiającą widok Golęczewa według akwareli autorstwa architekta Schelda. Tę grafikę można było zakupić do szkoły również w wersji na płótnie, nawiniętym na pręty.

Dziękuję związanej z Golęczewem Pani Renacie Borsut-Ibe, która zakupioną przez siebie broszurę mi udostępniła i podarowała. Z kolei jej syn Adrian Ibe przetłumaczył tekst reportażu – jemu również dziękuję.

Wycieczka do Golenhofen

Tłumaczenie: Adrian Ibe, redakcja: Grzegorz Grupiński

Jest piękny, ciepły dzień późnego lata. Na ulicach miasta powietrze jest zapylone i uciążliwe. Setki starszych i młodszych mieszkańców udają się wczesnym popołudniem na stację kolejową, aby odpocząć w Unterberg (Puszczykowo) lub w Eichwald (Dębina). Podczas gdy parowóz ciągnie ich na południe, my kupujemy bilet do Golenhofen (dawniej Golenczewo) i wsiadamy do pociągu jadącego z Poznania do Schneidemühl (Piła), czyli na północ. Po pół godzinie jazdy docieramy do celu. Wychodzimy z pociągu, przechodzimy przez tory i już jesteśmy na miejscu.

Na wiejskiej ulicy

Wieś osadnicza Golenhofen, którą przedstawia nasz rysunek, jest wsią o typie ulicówki. Położona jest około 18 km na północ od Poznania, w powiecie Poznań-Zachód. Idziemy teraz na zachód wzdłuż ulicy, która jest obsadzona dwoma rzędami drzew, głównie czarnymi topolami.

Piękne domy, które zostały zbudowane przez Komisję Osadniczą w latach 1902-1905 (tylko kilka gospodarstw znajdujących się poza obrębem wsi zostało zbudowanych przez samych osadników), robią wrażenie dzięki przydomowym ogródkom. Mistrz budowlany, według którego jednolitego planu zbudowano całą wieś, jest oczywiście nie tylko dobrym architektem, ale także prawdziwym artystą. Chociaż żaden dom ani budynek gospodarczy nie jest taki sam jak inny, a style w różnych niemieckich landach są różne, całość nadal sprawia całkowicie jednolite wrażenie. Tak jak zgromadzili się tu mieszkańcy z najróżniejszych obszarów Niemiec, a nawet z południowej Rosji i Węgier.

Zatem zagroda turyńsko-frankońska zbliża się niejako poufale do domu badeńskiego i dolnosaksońskiego, i to tak, jakby wszyscy chcieli urzeczywistnić słowa poety [autor: Ernst Moritz Arndt]: „To powinny być całe Niemcy. Boże, spójrz na to z nieba i daj nam prawdziwą niemiecką odwagę, abyśmy mogli je wiernie i dobrze kochać!”

Budynki gospodarcze są równie zróżnicowane pod względem konstrukcyjnym, jak budynki mieszkalne. I zauważamy coś jeszcze. Niektóre gospodarstwa mają duże stodoły i murowane stajnie, inne mają tylko małe obory i nie mają żadnych stodół.

Oprócz 36 gospodarstw rolnych znajduje się tu także 7 domów robotniczych z obórkami i spiżarniami. Pozostają one własnością Komisji Osadniczej i są wynajmowane niemieckim rodzinom robotniczym. Posesje te również charakteryzują się dużą różnorodnością, gdyż niektóre z tych domów zawierają dwa całkowicie oddzielne mieszkania, pomieszczenia stajni i podwórka, inne zaś przeznaczone są tylko dla jednej rodziny.

W sumie mieszka tu 12 rodzin robotniczych. Wewnętrzny charakter tych mieszkań powinien również odpowiadać ładnemu wyglądowi zewnętrznemu!

[Golęczewskie przysłowia]

Naszą uwagę kierujemy dalej na napisy, którymi zdobione są różne domy. Czytamy co następuje:

1. STAN CHŁOPSKI JEST W KRAJU NAJPIĘKNIEJSZY
2. JEŚLI PIEJE KURA, A NIE KOGUT, DOM BARDZO ŹLE NA TYM WYJDZIE
3. NA TYLE SIĘ WYCIĄGNIESZ, NA ILE POZWOLI CI DŁUGOŚĆ TWOJEGO KOCA
4. CESARZ DZIERŻY MIECZ, A CHŁOP PROWADZI PŁUG. KTO OBYDWU NIE SZANUJE, TEN DOŚĆ GŁUP
5. GDZIE KRÓLUJE MIŁOŚĆ I POKÓJ, TAM MIESZKA BOŻE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO, ALE GDZIE SPORY DZIERŻĄ BERŁO, TAM SZATAN JEST OBECNY
6. CHCESZ, ŻEBY NIE PRZYTRAFIŁA SIĘ ŻADNA SZKODA? TO ZADBAJ O WSZYSTKO OSOBIŚCIE.

Powiedzenie skierowane jest przeciwko bezprawnym winowajcom:
NIC NIE JEST ZROBIONE IDEALNIE, ZAWSZE ZNAJDZIE SIĘ KTOŚ, KTO BĘDZIE SIĘ NAŚMIEWAŁ. PRZYSZEDŁBYŚ TU WCZEŚNIEJ, TO PRZYJĘLIBYŚMY OD CIEBIE RADĘ

Na oborze zaś widnieje niezbyt poetycki napis:
KROWA, KTÓRA DOBRZE JE, DAJE DOBRE MLEKO I DOBRY OBORNIK

Wspaniała grafika (według akwareli?) przedstawiająca golęczewski rynek. Z lewej widać gospodę. W centrum nieistniejący już dom Dworcowa 55 oraz przysłupowy dom Dworcowa 57. Z prawej budynek szkoły z salą modlitewną. W centrum stoi ozdobna konstrukcja studni.

[Ozdobna studnia]

Z takimi rozważaniami dotarliśmy do wiejskiego placu, który przedstawia nasz rysunek. Pośrodku zielonego trawnika, otoczonego domami i drzewami, wznosi się domek studzienny, którego czerwony dach wsparty na sześciu filarach pięknie wyróżnia się na tle zielonego otoczenia.

Cztery kamienne figury, które kiedyś stały w parku dworskim, przedstawiają: wojnę, handel, rzemiosło, sztukę. Napis zdobiący studnię, którego nie widać na obrazku, brzmi:
„STRZEŻ NAS, BOŻE, PRZED CZASAMI NIEURODZAJU, PRZED MURARZAMI I CIEŚLAMI, PRZED ADWOKATAMI I SŁUGAMI KOMORNIKA, PRZED WSZYSTKIM, CO ROLNIKA CIEMIĘŻY, PRZED GRADEM, POWODZIĄ I POŻAREM, STRZEŻ NAS, O PANIE, TERAZ I ZAWSZE!”

Ta publiczna studnia służy głównie jako poidło dla zwierząt gospodarskich. Może czarno-biała krowa i ta brązowa z cielęciem, którą widzimy na rysunku, również chcą tu ugasić swoje pragnienie.

Na placu wiejskim zwykle nie widać bydła. Każdego ranka wspólnotowy pasterz, który przywołuje je swoim rogiem, prowadzi je na odległą o około 3 km strzelnicę Weissenburg [poligon Biedrusko], a do obór wraca dopiero wieczorem. Gmina Golenhofen wydzierżawiła prawa do wypasu od administracji wojskowej. Ponieważ jednak od kilku dni praktykuje się tam strzelanie artyleryjskie, bydło nie może teraz wchodzić na strzelnicę. Z tego właśnie powodu chłopiec i jego owce są tutaj, na wiejskim placu.

Ale skąd studnia czerpie wodę? Nie widać nigdzie pompy ani studni? Po północnej stronie wsi znajduje się silnik wiatrowy (patrz rysunek), który podnosi wodę ze zbiorczej studni. Woda idzie rurami do wszystkich domów i stajni, a wystarczy wszędzie odkręcić kran, aby woda popłynęła. Aby w gospodarstwach jej nie zabrakło nawet przy długotrwałym braku wiatru, obok silnika wiatrowego znajduje się kierat, wprawiany w ruch przez konie. Dzięki kieratowi można wówczas podnieść wodę ze studni zbiorczej i utrzymać działanie wodociągu.

[Budynek gminny ze szkołą]

Po prawej stronie rysunku naszą uwagę przykuwa podwójny budynek. Składa się z parterowego domu gminnego (sali modlitewnej), zwieńczonego wieżyczką z zegarem, oraz dwupiętrowego gmachu szkolnego. Obydwa domy mają wspólne wejście i są pokryte dachówką w kolorze łupka (w przeciwieństwie do czerwonych dachów pozostałych budynków).

Wspinamy się po zadaszonych schodach i przez drzwi wejściowe wchodzimy na korytarz. Stąd przejście po prawej stronie prowadzi do sali modlitewnej, która jest wyposażona w ołtarz i fisharmonię i może pomieścić 100 osób. Po lewej stronie drzwi prowadzą z korytarza do sali szkolnej, w której może przebywać 80 uczniów. Nad drzwiami do sali szkolnej czytamy znane powiedzenie: „Bądźcie posłuszni swoim nauczycielom i słuchajcie ich!”. Mieszkanie nauczyciela znajduje się na piętrze.

Na lewo od budynku szkoły wyłania się budynek mieszkalny [Dworcowa 57]. Należy do gospodarstwa nr 22, które objął Johann Arwa, repatriant z Szemlak koło Aradu na Węgrzech. Jego przodkowie pochodzili ze Szwabii, a następnie wyemigrowali na Węgry. Johann Arwa kupił niedawno dla swojego syna gospodarstwo [Lipowa 3] na prawo od szkoły. Wcześniej należał ono do byłego nauczyciela Blanka z południowej Rosji, który tam już wrócił. Piękny dwupiętrowy dom [Dworcowa 55] w narożniku wiejskiego placu wraz z zabudowaniami gospodarczymi również należy do repatrianta z Węgier, Friedricha Arwa, brata wyżej wymienionego.

[Gospoda pod Złotą Gwiazdą]

Pierwsza posesja po lewej stronie rysunku, z ładnym gankiem to, jak wskazuje wieniec z gwiazdą, karczma. Jej projekt wzorowany jest na badeńskim stylu, a jej pierwszy najemca również pochodził z Badenii.

Oddzielne wejście do sklepu znajduje się po lewej stronie budynku i nie jest już widoczne na naszym rysunku. Obok sklepu znajduje się sala, w której odbywają się większe spotkania, a czasem także tańce. Karczmy nie są oddawane osadnikom, a jedynie przez nich dzierżawione.

Stara remiza (wówczas budynek wielofunkcyjny, obejmujący również piekarnię) zimą. Pod ścianą widać worki z mąką dla piekarza.

[Stara remiza]

Na lewo od karczmy, oddzielony od niej drogą, znajduje się dom robotniczy (niewidoczny już na naszym zdjęciu), a obok niego kolejny budynek użyteczności publicznej: piekarnia z zapleczem kąpielowym, z którego mogą bezpłatnie korzystać mieszkańcy wioski, Jest tu też waga do ważenia bydła, a także miejsce na wóz strażacki (patrz rysunek na stronie 31).

Na ścianie w piekarni widnieje powiedzenie:
TO, CO NAJLEPSZE DLA CZŁOWIEKA, TO PRZECIE KOCHANY CHLEB.
GDZIE RAZ GO ZABRAKNIE, TAM ZAPANUJE ZUPEŁNA BIEDA

Piekarnia nie jest wykorzystywana przez wszystkich, jak mógł planować budowniczy, ale jest dzierżawiona przez gminę piekarzowi. Dzięki temu mieszkańcy Golenhofen mogą codziennie jeść świeże wypieki.

Dom modlitewny, szkoła, remiza strażacka znajdują się także w innych wsiach. Nowe udogodnienia dla dobra tej społeczności to wodociąg, piekarnia, łaźnia i waga bydlęca, które przy odpowiednim użytkowaniu zapewne wpłyną na edukację mieszkańców.

[Ulicą Tysiąclecia do dawnego majątku]

Z wiejskiego placu prowadzą cztery ulice. Zabudowany jest tylko początek trzech, czwarta to zwykła wiejska droga. Rzucamy jeszcze szybkie spojrzenie na drogę i parobka z dwoma końmi. Następnie podążamy drogą prowadzącą na północ pomiędzy gospodą a piekarnią, do dawnego majątku.

Dom osadniczy przy ul. Tysiąclecia 2a z podcieniami, wspomniany w tekście

Po prawej stronie zauważamy dom zbudowany przez repatrianta z Węgier i wyposażony w charakterystyczne podcienie od strony podwórka (patrz ilustracja na stronie 32). Po lewej stronie zaś – kuźnia i przytułek dla ubogich [Tysiąclecia 13]. Ten ostatni jest zamieszkany przez kilka polskich rodzin robotniczych z dawnego majątku, wobec których Komisja Osadnicza najwyraźniej nadal ma pewne zobowiązania.

Dawny dwór golęczewskiego majątku w trakcie przebudowy w dwa osobne domy mieszkalne (Kręta 3 i Kręta 15). Widać jeszcze zrujnowany łącznik, łączący obie części dworu. To najcenniejszy nabytek – dotychczas nie spotkałem żadnej tak starej grafiki pokazującej te budynki.

Wkrótce docieramy do majątku. Dawny dwór jest podzielony murem i obecnie zapewnia zakwaterowanie dla dwóch rodzin osadniczych (patrz ilustracja). Ogromny budynek gospodarczy [tzw. „długi dom”] został przez osadników przekształcony w siedlisko dla robotników rolnych.

Gdziekolwiek spojrzymy – nowe, świeże życie i radosny ruch do przodu. Wszędzie widzimy młode drzewa owocowe, starannie pielęgnowane ogrody kwiatowe i warzywne, a dalej żyzne pola.

Jak już wspomniano, osadnicy pochodzą z różnych okolic. Miejsce szczególnie przypadło do gustu mieszkańcom Badenii i remigrantom z Węgier. Ale są też Hanowerczycy, Westfalczycy, przybysze z Pomorza i Saksonii.

W tej mieszaninie mieszkańców najróżniejszych krajobrazów dostrzegamy ogromną zaletę wsi osadniczych. Teraz każdy może się czegoś od siebie nauczyć, czy to w uprawie pól, czy w hodowli zwierząt, czy w sadownictwie i ogrodnictwie. A który ambitny rolnik nie powinien skorzystać z tej sprzyjającej okazji!

Na południowym wschodzie zgromadziły się jasnoszare chmury, a powietrze jest parne i ciężkie. To oznaki nadchodzącej burzy. Dlatego nie zatrzymujemy się niepotrzebnie, tylko wracamy do centrum wsi tą samą trasą. Po wzmocnieniu się przekąską i chłodnym napojem w gospodzie, nacieszywszy się dobrym jedzeniem, wracamy najbliższym pociągiem w radosnych humorach do Poznania, zanim rozpętała się burza.

Autorem tłumaczenia jest Adrian Ibe, urodzony w Niemczech, ale od dzieciństwa związany z Golęczewem. Większość wakacji spędzał u cioci Urszuli Ćwiertnia na ul. Polnej. Jego pradziadek Władysław Mieloch kupił po wojnie gospodarstwo na ul. Dworcowej 45 – i tak jego rodzina przybyła do Golęczewa. Adrian Ibe mieszka w Berlinie.