„Jedyna klasa jest doskonale czysta. Na białych ścianach krótki fryz, przedstawiający małe dziewczynki…”. Oto kolejna część relacji francuskiego dziennikarza Julesa Hureta w Golęczewie – tym razem poświęcona wizycie w szkole. Jest to fragment książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński.
Nauczycielem w Golęczewie był w tym czasie Richard Janetzky, ale być może opisywany w relacji jegomość z długą brodą to pastor Kleindorff z Rokietnicy. Oddajmy głos Julesowi Huretowi…
Golentschewo to w skrócie szeroka droga, z domami po obydwu stronach, prowadząca do wiejskiego placu. Oto jesteśmy na nim. Pośrodku placu stoi gminna studnia, sześciokątna w kształcie, przykryta piramidalnym dachem z czerwonych dachówek, wspartym na czworokątnych filarach z surowego dębu, na którym wypisano inskrypcje gotyckimi literami.
Rzeźby pulchnych dzieci, stojące na obramowaniu studni, symbolizują rolnictwo, handel i przemysł. Naprzeciwko stoi szkoła, kościół i poczta, mieszczące się w jednym białym gmachu, pokrytym błyszczącymi niebieskimi płytkami. Rustykalna wieża zegarowa wieńczy szczyt szkoły. Napis przy wspólnym wejściu głosi: „Telefon, telegraf”, jako że tej wsi, zagubionej na rozległej równinie, nie brakuje żadnych udogodnień współczesnego życia. Wtem wiejską ciszę ożywiają dziecięce głosy i wibrując, układają się w hymn. Bez wątpienia dochodzą ze szkoły, ku której zmierzamy.
Jedyna klasa jest doskonale czysta. Na białych ścianach krótki fryz, przedstawiający małe dziewczynki, siedzące plecami do siebie, robiące na drutach, oraz czytających chłopców. Na honorowym miejscu – portrety cesarza, cesarzowej, rodziny cesarskiej; zaś na biurku nauczyciela – bukiet stokrotek. Ale klasa jest pusta. To z pobliskiej świątyni dochodzą dziecinne głosy.
Około dwudziestu dziewcząt i chłopców, w większości dzieci rosyjsko-niemieckich, ustawionych na podeście, ćwiczy pod kierunkiem mistrza z długą brodą i niebieskimi okularami śpiewy do niedzielnego nabożeństwa. Chłopcy są boso, niektóre dziewczęta też, inne noszą chodaki i pończochy z grubej niebieskiej lub czerwonej wełny. Ich blond włosy, o barwie spłowiałej przędzy, zwisają w warkoczach na bawełnianych płaszczach, a ich oblicza wydają się być uległe aż do zniewolenia.
„Chłopcy są boso, niektóre dziewczęta też, inne noszą chodaki i pończochy z grubej niebieskiej lub czerwonej wełny”
Mistrz z powagą gra na fisharmonii, oddzielony od swoich uczniów małym ołtarzykiem, nakrytym purpurowym obrusem z wyhaftowanym srebrnym krzyżem. Dwa skromne wazony, wypełnione polnymi kwiatami i trawami, oraz płaskorzeźba przedstawiająca Ostatnią Wieczerzę, to jedyne ozdoby. Kilka ławek stoi na wyłożonej kafelkami podłodze, a gołe ściany ożywia wyłącznie girlanda kwiatów, namalowana temperą.
Kiedy wychodzimy z kościoła, echo śpiewu śledzi nas jeszcze przez kilka chwil, a potem zanika i wkrótce w opustoszałej wiosce słyszymy tylko odległy szum mechanicznej młocarni.
Cdn.
Zobacz też
1906: Jules Juret u Arwy na Dworcowej 40
Obszerny opis wizyty w domu osadnika pochodzącego z ówczesnych Węgier to kolejny fragment relacji francuskiego dziennikarza Julesa Hureta, z książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński. Chociaż Francuz nie wspomina nazwiska gospodarza domu na Dworcowej 40, wiemy ze źródeł, że był nim Heinrich I Arwa (notabene syn…
1906: Jules Huret i polskie chłopki w golęczewskiej gospodzie
Co dawali na obiad w Gospodzie pod Złotą Gwiazdą i jak kołysały biodrami polskie chłopki – o tym czytamy w kolejnym fragmencie reportażu Francuza Julesa Hureta z Golęczewa, z książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński. Po wizycie w szkole (i „kościele” czyli sali modlitewnej w budynku…
1906: Jules Huret w domu Möllmannów
„Salon: sofa i czerwone pluszowe fotele z miękkimi poduszkami, stolik z orzecha włoskiego na jednej nodze, konsola zwieńczona lustrem…” Dom przy Dworcowej 44 to bohater kolejnego fragmentu relacji francuskiego dziennikarza z Golęczewa. Juret nie wymienia nazwiska mieszkańców, ale ze źródeł wiadomo, że mieszkał tam Jakob Möllmann, pochodzący z Berestowa k.…
1906: Jules Juret przybywa do Golęczewa
„Pociąg zatrzymuje się w Golentschewie. Stacja – przystanek na środku pól”. Oto pierwszy fragment relacji francuskiego dziennikarza Julesa Hureta w naszej wsi w 1906 roku. Jest to fragment książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński. Pociąg zatrzymuje się w Golentschewie. Stacja – przystanek na środku pól. Decyzją…