Co dawali na obiad w Gospodzie pod Złotą Gwiazdą i jak kołysały biodrami polskie chłopki – o tym czytamy w kolejnym fragmencie reportażu Francuza Julesa Hureta z Golęczewa, z książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński.
Po wizycie w szkole (i „kościele” czyli sali modlitewnej w budynku szkoły) francuski dziennikarz przechodzi na drugą stronę ulicy, pod istniejący do dziś budynek dawnego Gasthaus zum Goldenen Stern. Uwagę Julesa Hureta przykuwają polskie chłopki, z pewnością mocno wyróżniające się strojem na tle ubioru miejscowych niemieckich osadników. Z tekstu wynika, że wracały z uroczystości kościelnych w Chludowie lub Sobocie; zaś w drodze do znajomego zjadły obiad w gospodzie. Swoją drogą to, że kobiety ze wsi stać było na obiad w knajpie, samo w sobie jest reklamą względnego dobrobytu w ówczesnym Poznańskiem. Ale oddajmy głos Huretowi:
Naprzeciwko kościoła znajduje się gospoda pod znakiem złotej gwiazdy na tle o kolorze niebieskiego indygo. Z gospody wychodzą kobiety i dziewczęta z modlitewnikami w rękach.
Są to polskie chłopki; w sąsiedniej wsi obchodziły dzień jednego z wielu świętych, którzy proszą ich o ofiary i modlitwy. Teraz zamierzają odwiedzić jakiegoś krewnego w odległej wiosce.
Podobnie jak my, zjadły właśnie obiad z kiełbasą czosnkową i twarożkiem, jedyne menu w Gospodzie pod Złotą Gwiazdą. I oto idą czujnie, miarowo ruszając biodrami w krótkich spódniczkach, które wyglądają jakby były wypchane przez druty krynoliny. Ich gładkie, wypomadowane włosy, podzielone na pasemka pod tiulowymi falbankami, są ozdobione różyczkami splecionymi z liśćmi. Naszyjniki ze sztucznych pereł, związane za szyją dużą różową kokardą i wykrochmalonym kołnierzem, nadają im wygląd lalek prosto ze sklepowej witryny.
„Ich gładkie, wypomadowane włosy, podzielone na pasemka pod tiulowymi falbankami, są ozdobione różyczkami splecionymi z liśćmi”
Zobacz też
1906: Jules Juret u Arwy na Dworcowej 40
Obszerny opis wizyty w domu osadnika pochodzącego z ówczesnych Węgier to kolejny fragment relacji francuskiego dziennikarza Julesa Hureta, z książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński. Chociaż Francuz nie wspomina nazwiska gospodarza domu na Dworcowej 40, wiemy ze źródeł, że był nim Heinrich I Arwa (notabene syn…
1906: Jules Huret w domu Möllmannów
„Salon: sofa i czerwone pluszowe fotele z miękkimi poduszkami, stolik z orzecha włoskiego na jednej nodze, konsola zwieńczona lustrem…” Dom przy Dworcowej 44 to bohater kolejnego fragmentu relacji francuskiego dziennikarza z Golęczewa. Juret nie wymienia nazwiska mieszkańców, ale ze źródeł wiadomo, że mieszkał tam Jakob Möllmann, pochodzący z Berestowa k.…
1906: Jules Huret odwiedza golęczewską szkołę
„Jedyna klasa jest doskonale czysta. Na białych ścianach krótki fryz, przedstawiający małe dziewczynki…”. Oto kolejna część relacji francuskiego dziennikarza Julesa Hureta w Golęczewie – tym razem poświęcona wizycie w szkole. Jest to fragment książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński. Nauczycielem w Golęczewie był w tym czasie…
1906: Jules Juret przybywa do Golęczewa
„Pociąg zatrzymuje się w Golentschewie. Stacja – przystanek na środku pól”. Oto pierwszy fragment relacji francuskiego dziennikarza Julesa Hureta w naszej wsi w 1906 roku. Jest to fragment książki „De Hambourg aux marches de Pologne”. Tłumaczenie: Grzegorz Grupiński. Pociąg zatrzymuje się w Golentschewie. Stacja – przystanek na środku pól. Decyzją…