11 czerwca 1905 roku, w niedzielę Zielonych Świątek, Golęczewo odwiedził niejaki O. (Oskar?) Frederich, korespondent wydawanego w Berlinie czasopisma “Das Land”. Wzorcowa wieś Komisji Osadniczej była już w większości zasiedlona, choć wciąż jeszcze nosiła nazwę Golentschewo.
Pan Frederich zawarł w obszernym reportażu szczegółowy opis wsi, która wkrótce zostanie urzędowo przemianowana na Golenhofen. Chociaż ton artykułu jest mocno propagandowy, nie można odmówić autorowi artystycznej wrażliwości.
Korespondent “Das Land” rozmawia z osadnikami, ale także przysłuchuje się śpiewom dzieci przy ozdobnej studni w centrum wsi: “Była to niedziela Zesłania Ducha Świętego. Siedziałem w cieniu starych, potężnych topoli, ze szkicownikiem przed sobą, aby móc zabrać ze sobą chociaż część tego, co tu zobaczyłem. Wokół mnie młodzieńcy jasnymi oczami śledzili każde pociągnięcie pędzla. Zaś przy studni dziewczyny odprawiały taneczną grę, śpiewając piosenkę. Recytowała mi ją potem ze śmiechem jasna blondynka, twierdząc, że przywiozła ją ze sobą z Badenii. Oto ona:
Przyszedł pan z jednym pantoflem.
Ade, ade, ade! (z francuskiego – żegnaj żegnaj żegnaj!)
Czego chce pan z pantoflem?
Ade, ade, ade!
Chce najmłodszą córkę.
Ade, ade, ade!
Nie damy najmłodszej córki.
Potem rozbiję wam okna.
Ade, ade, ade!
Następnie zamkniemy sklepy.
Ade, ade, ade!
Potem podpalę wam dom.
Ade, ade, ade!
Bierzemy ją więc za prawą rękę
I prowadzimy do Vaterlandu (Ojczyzny).
Ade, ade, ade!
Trzy razy do komóreczki
No i jutro powinien być ślub”

Autor artykułu interpretuje piosenkę na swój sposób, widząc w niej symbolikę jednoczenia się niemieckich kolonistów z różnych stron. Ale prawda jest dużo bardziej prozaiczna, bo golęczewskie dziewczyny po prostu bawią się w popularną wówczas zabawę, nawiązującą do młodzieńczych zalotów. Jak czytamy w tekście z epoki, przy tej piosence dziewczyny ustawiały się w rzędzie, a symbolizujący zalotnika śpiewał do nich. Po każdej zwrotce “ade ade ade” zalotnik wybierał jedną dziewczynę.
Powstałe w czerwcową niedzielę 1905 roku szkice Fredericha nie są może najwyższych artystycznych lotów. To jednak wspaniała dokumentacja dawno minionych czasów.


Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.