Początek wojny zastał golęczewską szkołę w trakcie przebudowy. W 1940 roku budynek stał pusty, a o jego stanie szczegółowo informuje niemiecki protokół inwentaryzacyjny, zachowany w poznańskim Archiwum Państwowym. Później w szkole uczyły się wyłącznie niemieckie dzieci, o czym opowiedział mi nieco pan Bronisław Goch, mieszkaniec Golęczewa.
„Zachodnia połowa budynku znajduje się w przebudowie i nie jest jeszcze gotowa. Znajduje się tam sala gminna, jedna klasa i jeszcze jedna nowowybudowana klasa, a na piętrze – trzypokojowe mieszkanie z kuchnią” – informuje dokument. Wspomniana przebudowa w końcu lat 30-tych – z pewnością jeszcze za II RP – polegała na dobudowaniu dodatkowego pomieszczenia z przodu prawej (patrząc od frontu) części gmachu. Jednocześnie przebudowane zostało piętro, i niemal na pewno wtedy rozebrano piękną wieżę zegarową.
Inwentaryzacja wspomina też obiekty w podwórzu – budynek gospodarczy (obora z chlewem i szopą na drewno), oraz ubikacje, które miały 3 miejsca dla dziewczyn i jedno dla chłopców.

Na sprzęt sportowy szkoły składały się: drążek poziomy, poręcze równoległe, drążki gimnastyczne, hantle, 1 piłka ręczna, 1 piłka nożna, oraz… granaty ręczne. Szkoła miała na wyposażeniu 4 flety, a biblioteka liczyła 58 książek. Inwentaryzator zapisał też: „kronika szkolna z wcześniejszego czasu zniknęła”.
Teczka w archiwum zawiera również dokumenty z dalszymi pracami remontowymi, malowaniem – szkoła miała być przygotowana na przyjęcie dzieci w roku 1941. Z zawartej tu korespondencji wynika, że parafia ewangelicka w Rokietnicy w osobie pastora Paulsena starała się o zgodę na wykorzystanie mieszczącej się w szkole dawnej sali modlitewnej na cele kultowe.
Kiedy szkoła wznowiła działalność, chodziły tam wyłącznie niemieckie dzieci. Bronisław Goch (ur. 1935) wspomina: „Bawiliśmy się z nimi, ale czasami zdarzało się, że któryś Niemiec nas uderzył, to myśmy nie oddawali – rodzice nas uprzedzali, żeby nie oddawać, bo może to się źle skończyć. Nauczycielem był Richter, chodził o lasce. Nie znosił Polaków. Kiedyś z dzieciakami weszliśmy na szkolne podwórze. Richter się wściekł, pogonił nas, a we mnie rzucił laską w głowę tak, że przez miesiąc jeszcze bolało”.
Richter się wściekł, pogonił nas, a we mnie rzucił laską w głowę.
wspomnienia bronisława gocha
Z zachowanych z tego czasu aktów zgonu wiemy, że Albert Richter sprowadził do Golęczewa swojego brata Paula z żoną Alice. Paul z żoną mieszkali wcześniej w Berlinie, z którego uszli zapewne chroniąc się przed alianckimi nalotami. Tymczasem oboje dopadła śmierć w 1944 roku w Golęczewie.

Plan sytuacyjny zawarty w inwentaryzacji obejmuje sąsiedztwo szkoły, wraz ze skrzyżowaniem Dworcowej (Dorfstrasse) i Lipowej (Strasse nach Sonnenfeld – okupacyjna nazwa Soboty) oraz ulicą Boczną (Feldweg). Za ulicą Boczną zaznaczono „planowane nowe boisko gimnastyczno-sportowe”. Parcele opisane są nazwiskami niemieckich gospodarzy, osiedlonych podczas wojny (Schwagerer – Lipowa 3; Wahler – Lipowa 5).
Źródło dokumentów i zdjęć: Archiwum Państwowe w Poznaniu, sygnatura 53/300/0/3.3/333/1
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.