Powstańczy sztandar z Golęczewa i Michał Andrzejeszczak

Oto flaga Towarzystwa Powstańców i Wojaków – koła Golęczewo, Sobota i Zielątkowo, utworzonego w 1925 roku, a skupiającego m.in. uczestników Powstania Wielkopolskiego, wówczas mieszkających w naszej okolicy. Jednym z nich był Michał Andrzejeszczak.

Sztandar jest przechowywany w Muzeum Powstania Wielkopolskiego w poznańskim Odwachu. Na jednej stronie sztandaru widzimy nazwę koła, datę jego założenia, wizerunek Matki Boskiej, oraz skrzyżowane szable wraz z powstańczą czapką. Druga strona przedstawia orła, z napisem „Za wolność” i datą 1918.

Zdjęcia są własnością Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, którego placówka w Odwachu jest oddziałem (dziękuję za zgodę na użycie fotografii).

Głową koła był Michał Andrzejeszczak (1892-1975). Mieszkaniec Soboty, walczył w Powstaniu Wielkopolskim na terenie Poznania. Chciałbym tu przybliżyć jego sylwetkę, ponieważ to on ukrył ten sztandar podczas wojennej okupacji niemieckiej, narażając swoje życie.

Zapraszam do lektury dwóch tekstów. Pierwszy, będący zapisem wspomnień samego Michała Andrzejeszczaka, zaczerpnąłem z książki Ryszarda Chruszczewskiego „Mieszkańcy gminy Suchy Las i okolic w Powstaniu Wielkopolskim”. Są to wspomnienia samego p. Andrzejeszczaka, dotyczące sztandaru Koła Powstańców Wielkopolskich z Soboty, Golęczewa i Zielątkowa, należące do materiałów archiwalnych Gminnego Koła ZBoWiD w Suchym Lesie. Drugi zaś to relacja Zbigniewa Stawowczyka, mieszkańca Golęczewa. Dziękuję obu panom za udostępnienie tych tekstów.

Historia sztandaru Koła Powstańców Wielkopolskich z Soboty, Golęczewa i Zielątkowa

„Sztandar ufundowany został dla upamiętnienia wydarzeń z przełomu roku 1918 i 1919, to jest Powstania Wielkopolskiego przez koło powstańcze, w którego skład wchodziły takie wioski jak Sobota, Golęczewo i Zielątkowo, ze wspólnych składek członków tego koła w 1925 roku.

Po ufundowaniu sztandar złożony został w kościele parafialnym w Sobocie, gdzie brał udział zarówno w uroczystościach państwowych, jak i kościelnych, przebywając tam aż do chwili wybuchu II wojny światowej.

Gdy wróg zbliżył się do bram Poznania, zwróciłem się do tutejszego proboszcza o zaopiekowanie się sztandarem. Jednakże ten w obawie przed konsekwencjami odmówił, skazując tym samym sztandar na łaskę losu.

Wówczas to ja, nie bacząc na niebezpieczeństwa związane z tym krokiem, zabrałem go do siebie, by przez sześć długich lat niewoli drżeć codziennie o swój los.

Zachowując jak najdalej idącą ostrożność zmuszony byłem co pewien czas wietrzyć sztandar. Któregoś dnia, a było to w miesiącu czerwcu 1942 roku zaniosłem go do stodoły w celu przewietrzenia. Na noc zawinąłem w snopek słomy chcąc drugiego dnia powtórzyć wietrzenie. Jednak rano około godziny 3.00 zostałem zbudzony gwałtownym kołataniem do drzwi. Wyjrzałem na podwórze i struchlałem. Było to Gestapo. Bez tłumaczenia przystąpili do rewizji, szczególnie właśnie w stodole, w której znajdował się ów nieszczęsny sztandar.

Nie posiadałem ziemi, bo okupant mi ją zabrał, stodoła więc była pusta, co ułatwiło im rewizję. Przeszukawszy więc całą stodołę i nie znalazłszy nic, wychodząc jeden z gestapowców kopnął snopek w którym zawinięty był sztandar. Serce zamarło mi w piersi, ale na moje szczęście snopek nie rozpadł się, i to uratowało od niechybnej śmierci mnie i moją rodzinę.

„Serce zamarło mi w piersi, ale na moje szczęście snopek nie rozpadł się”

Pomimo tego wypadku poświęciłem się w dalszym ciągu z narażeniem życia opiekować sztandarem, który przetrwał szczęśliwie aż do wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej. Przez pozostały okres ,aż do chwili obecnej znajduje się on u mnie w przechowaniu. Teraz po przeszło dwudziestu latach oddaję sztandar w posiadanie Szkole Podstawowej w Suchym Lesie powiat Poznań, ażeby potomni mając przed oczyma tę relikwię nie zapomnieli o ofierze krwi, jaką złożyli powstańcy w owych pamiętnych dniach Powstania Wielkopolskiego 1918 / 1919 roku, którzy swoim czynem skrócili ziemi wielkopolskiej i Poznaniowi blisko trzydzieści lat niewoli.

W imieniu ostatnich żyjących jeszcze powstańców z miejscowości Sobota, Golęczewo i Zielątkowo, przekazuję ufundowany przez nas sztandar Powstańców Wielkopolskich Koła Sobota, muzeum szkolnemu w Suchym Lesie. Wybraliśmy sobie tę szkołę, bo tutaj odbywają się nasze coroczne uroczystości i zebrania. Wybraliśmy tę szkołę, bo jest największa w naszej okolicy. Niech te 500 dzieci pamiętając o naszych zmaganiach z Niemcami, wyrastają na dzielnych synów naszej ukochanej ojczyzny Polski Ludowej.

Z dniem dzisiejszym wręczam sztandar Szkole Podstawowej w Suchym Lesie.

Andrzejeszczak Michał

(Po latach, ze względu na dużą wartość historyczną, sztandar został przekazany Zarządowi Gminnego Oddziału Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych. Następnie, z powodu pogarszającego się stanu i braku środków na konserwację, sztandar przekazany został do zbiorów Muzeum Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu, w którym po przeprowadzonej renowacji jest eksponowany.)

Michał Andrzejeszczak w relacji Zbigniewa Stawowczyka

We wrześniu 1965 roku rozpoczynałem naukę w piątej klasie szkoły podstawowej w Golęczewie. W piątej klasie doszedł przedmiot historia. 19 września 1965 roku został odsłonięty w Poznaniu pomnik Powstańców Wielkopolskich i wokół tego wydarzenia toczył się temat lekcji. Pan Leon Gomułka, nauczyciel historii, poruszył temat powstańców zamieszkujących w naszej okolicy. W tym czasie do golęczewskiej szkoły uczęszczały także dzieci ze Soboty. Adam Maćkowiak, uczeń ze Soboty, opowiedział że jego sąsiad pan Michał Andrzejeszczak jest powstańcem wielkopolskim. Na zaproszenie nauczyciela pan Andrzejeszczak zjawił się w mundurze powstańca na lekcji historii. Dzisiaj jako siedemdziesięciolatek opisuję wrażenia z tego spotkania, jakie odniosłem jako dwunastolatek.

Pan Andrzejeszczak w tym czasie miał 73 lata. Był wysokiego wzrostu i silnej budowy. Był w mundurze weterana Powstania Wielkopolskiego, świeżo udekorowany Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, z którego był bardzo dumny. Był skromnym i małomównym człowiekiem. Pamiętam, że odpowiadał na pytania uczniów i nauczyciela. Opowiadał, że trudna to była walka z ludźmi mieszkającymi obok, z którymi razem się dorastało. Musiał bardzo zawieść się na kimś, bo podkreślił żebyśmy nigdy nie zaufali Niemcowi. Takiego pana Andrzejeszczaka zachowałem w pamięci.

„Trudna to była walka z ludźmi mieszkającymi obok, z którymi razem się dorastało”

Zobacz też

Golęczewo a Powstanie Wielkopolskie

Dlaczego nie „Powstanie Wielkopolskie w Golęczewie”? O tym za chwilę. Poniżej próba odtworzenia obrazu wydarzeń z przełomu 1918 i 1919 roku z perspektywy ówczesnego Golenhofen. Oparta na bardzo skąpych źródłach i wzmiankach w literaturze, oraz na… wyobraźni. Paderewski w Golenhofen Zacznijmy od mocnego uderzenia. W przeddzień wybuchu powstania i na…

110 lat Kriegerverein Golenhofen

Dokładnie 110 lat temu – 9 lipca 1911 roku – został ufundowany sztandar golęczewskiego koła niemieckich weteranów – Kriegerverein Golenhofen. Koła Kriegerverein to powszechne w ówczesnych Niemczech lokalne stowarzyszenia, grupujące weteranów wojny, żołnierzy i rezerwistów, z silnym nastawieniem patriotycznym czy wręcz nacjonalistycznym. Członkowie Kriegerverein uczestniczyli ze swoim sztandarem w uroczystościach…